Dwa tygodnie temu mój tato wyszedł z inicjatywą, żebym pojechała z nim rano nad Wisłę. Z racji tego, że jego pasją jest wędkowanie, to on miałby się zająć rybkami. Ja zaś wyciszeniem się i porobieniem ciekawych zdjęć. Nie bardzo wierzył, że wstanę o 4, w sumie tak jak mama. Nie zdziwiłabym się gdyby pies sąsiadów też w to wątpił. ;)
Szczerze, to kiedy zadzwonił rano budzik, pomyślałam o tym żeby oszukać samą siebie i wmówić sobie, że mi się to przyśniło i znów przyłożyć głowę do poduszki. Po zjedzeniu śniadania, przyszykowaniu sobie kanapek i ubraniu się, wyruszyliśmy! Miasto jeszcze spało, pomału zaczynał się dzień i po 15 minutach jazdy na rowerze byliśmy już na miejscu. Komary oraz inne muszki dawały o sobie znać i pomimo spryskania się różnymi specyfikami przywiozłam ze sobą kilka bąblów.
Widok zdziwionej mamy jak przyjechaliśmy - bezcenny! ;)
Małgorzata
Poranki są ponoć energetyzujące, mówi się też, że "kto rano wstaje temu Pan Bóg daje..." Ja tam nie wiem, nigdy nie wstaję wcześniej niż niezaprzeczalnie, bezsprzecznie MUSZĘ (: Fotografie naprawdę miłe dla oka!
OdpowiedzUsuńJa Katarzyna doskonale wiem jak Ciebie trudno zwlec z łóżka! ;)
Usuńwow zrobiłaś przepiękne zdjęcia, sama chętnie wybrałabym się na fotografowanie o tej porze, ale niestety nie należę do rannych ptaszków ;)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
Usuń